diafilm.pl
Mini reklamy
Mini kontakt

Newsletter

 

Stefek Burczymucha

<<< Powrót
Nr kat w serwisie: 176
Nr kat wydawcy: 429
Wydawcy bajek w Polsce
Wspólna Sprawa, Pańska 57
Opracowanie plastyczne bajek (1)
Musiałowicz Edward
Autorzy utworów, na podstawie których powstały bajki
Konopnicka Maria
Stan bajki w kolekcji
NOWA + etykieta

Opis:

Przeglądając Katalog bajek każdy z pewnością zwrócił uwagę na to, że są bajki, które pojawiają się unikalnie u poszczególnych Wydawców a są i takie, które w swojej ofercie mieli praktycznie wszyscy Wydawcy. Najbardziej popularne tytuły to Czerwony Kapturek, Kot w butach no i oczywiście Stefek Burczymucha.

Któż z nas nie czytał tego sympatycznego wierszyka Marii Konopnickiej? Mały pyszałek przechwalał się swoją odwagą, nie bał się niedźwiedzia, pantery, tygrysa, lamparta, hieny, lwa czy zgrai wilków. No może jedynie psa Brysia, ale tylko trochę. Ale gdy kiedyś zasnął na sianie, obudziło go głośne chrupanie, Wyskoczył jak oparzony i z krzykiem pobiegł do domu, przestraszony że zaatakował go olbrzymi zwierz, który właśnie zjada jego śniadanie. Wszyscy dorośli ruszyli mu na ratunek udali się do kopca siana. I co ujrzeli?

Opracowanie tekstu: Jawa48©

O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha...
— Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź... to dostoję!
Wilki?... Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!
Te hieny, te lamparty
To są dla mnie czyste żarty!
A pantery i tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy!
Lew!... Cóż lew jest?! — Kociak duży!
Naczytałem się podróży!
I znam tego jegomości,
Co zły tylko, kiedy pości.
Szakal, wilk?... Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!...
(Brysia mijam zaś z daleka,
Bo nie lubię, gdy kto szczeka!)
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz na ocean jadę
I nie będę Stefkiem chyba,
Jak nie chwycę wieloryba! —

I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały.

Aż raz usnął gdzieś na sianie...
Wtem się budzi niespodzianie.
Patrzy, a tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.
Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi! —
Pędzi jakby chart ze smyczy...
— Tygrys, tato! Tygrys! — krzyczy.
— Tygrys?... — ojciec się zapyta.
— Ach, lew może!... Miał kopyta
Straszne! Trzy czy cztery nogi,
Paszczę taką! Przy tym rogi...
— Gdzież to było?
— Tam na sianie.
Właśnie porwał mi śniadanie...

Idzie ojciec, służba cała,
Patrzą... a tu myszka mała,
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie!...

 

Wszystkie prawa zastrzeżone: diafilm.pl
Projekt i wykonanie bprog.pl